Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 28 października 2013

Biżuteria czyli koraliki i kolczyki - z filcu

 Bardzo lubię nosić jednokolorowe ubrania i ozdabiać je dodatkami. Bawię się kolorami - łączę je w różne zestawienia. Tworzę więc również różnego rodzaju dodatki typu naszyjniki, kolczyki. Oto niektóre z nich:


















A tu można niektóre kupić:
http://tablica.pl/oferta/naszyjnik-z-filcu-ID41vc9.html
http://tablica.pl/oferta/naszyjnik-z-filcu-ID41wvL.html
http://tablica.pl/oferta/naszyjnik-z-filcu-ID41wvL.html

Czy można zrobić coś z niczego?

        Jeszcze nie urodziłam, więc wykorzystuję każdy wolny czas na robienie tego co lubię. Może się zdarzyć, że przy maleństwie ciężko będzie znaleźć wolną chwilę na "dłubaninki". Powstał już nowy szal na jedwabiu i mitenki do kompletu  - ale moja modelka jest bardzo zajęta a trzeba by było zrobić parę fotek. Bardzo mnie korci, żeby spróbować zrobić kapelusik do kompletu ale czesanka mi się skończyła i trzeba będzie zrobić nowe zamówienie. Już się nie mogę doczekać a tymczasem robię i wymyślam różne rzeczy z tego co mam jak również dokańczam rzeczy, które nie wiadomo dlaczego kiedyś tam nie były skończone.
       Bo niestety powiedzenie "zrobić coś z niczego" ma swoje ograniczenia. Nawet najbardziej kreatywne osoby napotykają w swojej twórczej pracy na mur w postaci braku odpowiednich materiałów  lub narzędzi do wykonania pomysłu. Człowiek się nieraz dwoi i troi, żeby bez właściwych narzędzi czy materiałów do pracy sobie poradzić ale niestety nakład pracy często jest zbyt duży lub efekty nie są zadowalające ( przykład: próbowałam robić małe formy witrażowe bez szlifierki do szkła - z ręczną osełką i wątpliwej jakości nożem do ciecia - efekty nieciekawe). 
            Ale muszę przyznać, że nieraz warto pogłówkować, co czym można zastąpić - chociażby ze względów finansowych. Niestety producenci i sklepy często naciągają m. in. hobbystów na "specjalne" materiały do wykonania niektórych rzeczy (np. do decoupage), które są w "specjalnych" małych opakowaniach i jeszcze lepszej cenie a doskonale można je zastąpić tańszymi zamiennikami. Przykład: kleje do decoupage można zastąpić zwykłym wikolem (próbowałam - po rozrzedzeniu jest idealny zarówno na drewnie, metalu czy tekturze) lub białkiem z jajka (nie próbowałam ale słyszałam, że tak robią i widziałam te prace - piękne); farby akrylowe w malutkich opakowaniach za niemalutką cenę można nieraz zastąpić akrylówkami ze sklepu z farbami a jakieś tam foremki do filcowania na sucho to już przedmioty zbędne - wszystko można uformować igłą od płatków po kulki, kostki a nawet zwierzaczki.
Tak więc życzę wszystkim rękodzielnikom aby nie napotykali murów nie do przebicia w swojej twórczej pracy i kreatywnie wykorzystywali materiały bez ponoszenia zbędnych wydatków.
                                                                                                                          
                                                                                                                                                    Pozdrawiam
                                                                                                                                                                        Angelika
 

niedziela, 20 października 2013

Torebki, torebki...


Trzecie podejście do dzisiejszego wpisu. Przy pierwszym co chwilę tracił zasięg internet w kompie córki, więc mąż użyczył mi swojego laptopa. Przy drugim podejściu coś musiałam przez przypadek nacisnąć i wszystko się skasowało. No to mam trzecie podejście - jak coś się nie uda - to idę dalej filcować albo spać. A tak przy okazji to powiem, że mam w sobie coś takiego, że jak to mąż określa "sprzęt mnie nie lubi". Dotyczy to w szczególności komputerów i samochodu. Ale o tym może napiszę innym razem bo to osobny temat - na dodatek temat rzeka.

Torebka  - nieodłączny atrybut kobiety. Która z nas nie ma ich conajmniej kilka a na widok kolejnej ciekawej na wystawie aż nam się oczy świecą. A o zawartości damskich torebek to można by książkę napisać i niejeden czytelnik zdziwiłby się, co kobiety  potrafią nosić w torebce. W moich torebkach tak standardowo można znaleźć: portfel, klucze (nieraz kilka kompletów), komórkę, chusteczki, długopis, szminki, gumki, spinki do włosów, różnego rodzaju wizytówki lub zapiski na karteczkach (kalendarz z notesem zajmuje za dużo miejsca...), tabletki przeciwbólowe, mały grzebień (którego prawie wcale nie używam) jakieś małe zabawki moich dzieci (bo akurat im się nie chciało nieść więc mamusia buch do torebki), naklejki "dzielny pacjent" -  po wizytach u lekarza z dziećmi  przebywają w moich torebkach całe tygodnie ( ostatnio wyjęłam kilka jak sama wróciłam od lekarza i synek zapytał się czy też byłam dzielna i dostałam naklejkę) oraz niestety często zakupy różnego rodzaju. Do rzeczy standardowych w damskiej torebce można dodać podpaski czy wkładki ale obecnie jestem w ciąży więc to pominęłam. Niestandardowo no to już różności - w zależności co akurat było potrzebne i poleżało w torebce dłużej np. śruby lub jakieś wkręty ( bo takie miałam kupić w sklepie), klucze do rowerów, kolczyki ( bo bolały uszy), małe perfumiki, kosmetyki, jakieś korale ( bo nie zdążyłam ubrać i zrobię to  w samochodzie), lakier do paznokci ( bo nie zdążyłam i może gdzieś tam pomaluję paznokcie), nieraz jakaś przekąska ( szczególnie dla dzieci - bo przecież zgłodnieją mi biedaczki po drodze) itd. itp. Można by tak bez końca. Ale najgorsze jest to, że co chwilę zmieniam torebkę i przepakowuję szybko tylko podstawowe rzeczy a pozostałe później szukam bo nie wiem w której zostały...Czyli co jakiś czas szukam: ulubionej szminki, spinki czy gumki do włosów  tego ładnego długopisu itd. - przecież miałam w torebce...Ale w której?

Moja fascynacja torebkami oraz bujna wyobraźnia sprawiły, że pewnego razu postanowiłam sama uszyć torebkę - z filcu. No i na jednej się nie skończyło...









Było też trochę innych wzorów ale nawet nie mam ich zdjęć. Pomysłów mi nie brakuje ale niestety mam spory problem z tym, że szyję na zwykłej domowej maszynie a filc jest gruby na 4-5 mm i impregnowany więc zszyć dwie warstwy to dla tej maszyny przeżycie ekstremalne. Efekt jest taki, że uszycie takiej torebki zajmuje mi dużo więcej czasu niż bym chciała na to poświęcić. Podobno najlepsze są stare maszyny po babciach - takie chowane w stolikach np. Singer. Może uda mi się kiedyś taką sprawną maszynę od kogoś zdobyć. Bo nowa, nadająca się do takiego szycia to wydatek powyżej 2000 zł.
Jak robię takie torebki? Szyję je z filcu impregnowanego i albo zostawiam klasyczne - bez ozdób, bo później można zawsze przypiąć jakąś broszkę - w zależności od nastroju albo wfilcowuję wzór  za pomocą igieł do filcowania na sucho. Ta druga metoda sprawia, że od razu powstaje bardzo ciekawa torebka ale niestety można stracić niejedną igłę, ponieważ często się łamią na grubym i gęstym filcu.

sobota, 12 października 2013

W kolorach jesieni

Uwielbiam złotą polską jesień i jej wspaniałe kolory. A teraz właśnie zrobiło się tak pięknie i kolorowo. Można wybrać się na jesienny spacer z dziećmi - nazbierać kolorowych liści i kasztanów (ludziki kasztanowe już robiliśmy). Dziś niestety nie było najładniej ale może jutro wyjdzie słonko i uda nam się spacerek do parku lub do lasu.
Zainspirowana kolorami jesieni,  zrobiłam całą kolekcję w jesiennych tonacjach i ciągle mi mało tzn. mam jeszcze wiele pomysłów ( gorzej z czasem...). 
Jest już torebka filcowana na mokro z wełny z merynosów austalijskich - 18 mic. Jest to moja pierwsza torebka zrobiona tą techniką. Do jej wykonania użyłam wełny w błamie (również pierwszy raz) i czesanki pomarańczowej.Oczywiście na koniec wszyłam podszewkę z praktyczną kieszonką i zamek.Ogólnie jestem zadowolona z efektu (jak na pierwszy raz nie jest źle) - mógłby być dłuższy pasek ale torebki mają paski różnej długości. Można  - w zależności od nastroju dopiąć jakąś broszkę.
































 










Powstał również jesienny szal -zrobiony na jedwabiu. Do jego zrobienia użyłam również czesanki z merynosów australijskich oraz dodawałam czesanki jedwabnej oraz czesanki lnianej. Moja modelka - córeczka ( to akurat wspólne dzieło moje i mojego męża...) prezentuje szal oraz torebkę i mitenki ( a raczej jedną mitenkę, bo drugiej nie zdążyłam jeszcze zrobić...). Mitenki też są pierwszymi, które zrobiłam - ale tak mi się spodobało, że chyba skuszę się na więcej par - w innych kolorach.












Oczywiście nie mogło zabraknąć jesiennych broszek,  korali  i kolczyków (niestety nie wszystkie udało mi się sfotografować, bo już znalazły swoje właścicielki).
 Ojojoj - zrobiło się późno... Czas najwyższy, żeby mamusia i  jej 38 tygodniowy brzuszek poszli spać. Maluszek chyba już śpi, chociaż przed chwilką dostałam kopniaka - może się przeciągał. Zajrzę tu za kilka dni...chyba, że zajrzę na porodówkę.Mi się tam nie spieszy ale nie wiem jakie dzidziuś ma plany.

Pozdrawiam wszystkich czytelników. Pa, pa

                                                                                                                                      Angelika